Bilijana Martinoska-Balazoska
30 lat, Ochryd

Biografia

Biljana urodziła w 1977 roku w Wałbrzychu. Mieście na południowym- zachodzie Polski. Pół roku po swoich narodzinach wyjechała z rodzicami do Macedonii, do miasta Ochryd. W Ochrydzie, pięknym miasteczku na południu Macedonii, mieszka do tej pory, razem z mężem, synkiem i rodzicami.

Przed migracją

Migracja — motywacja

Biljana w Macedonii znalazła się jeszcze jako niemowlę. Nie pamięta więc żadnych problemów wynikłych z migracją z Polski do Macedonii.
Nie pamięta by jako dziecko doświadczyła jakichkolwiek nieprzyjemności z powodu swojego mieszanego pochodzenia. Jedyne co było dziwne, to fakt, że jej mama mówiła do niej w innym języku od otoczenia.
Mama Biljany, Grażyna, kiedy przyjechała do Macedonii nie znała jeszcze języka, poza tym chciała do swojej córki mówić w swoim języku. Jednak ani to ani żadna inna „odmienności” nie była powodem problemów czy nieprzyjemności. Była to raczej atrakcja, zwłaszcza, że prócz znajomości dwóch języków, w domu Biljany, święta, takie jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc obchodzono podwójnie a w domu często bywali goście z Polski. Biljana pamięta, że to zawsze było dobrze odbierane przez otoczenie, podkreśla też, że Macedończycy są raczej przyjaźni i otwarci. Wielokulturowość jest w Macedonii na porządku dziennym, więc dwujęzyczność, czy inne zwyczaje, tradycje, święta są czymś co jest ciekawe ale normalne.
Poza tym, w Macedonii żyła praktycznie od urodzenia więc od razu wyrastała w macedońskim środowisku, nie musiała się do niczego przyzwyczajać. Wszystko czego jej mama musiała się uczyć i do czego się przyzwyczajała Biljana chłonęła w domu, w szkole, wśród przyjaciół.

Bilijana Martinoska-Balazoska

Migracja – adaptacja

Macedonia jest domem Bilijany. Tutaj się wychowała, tutaj żyje jej najbliższa rodzina, przyjaciele. Nie musiała więc, w przeciwieństwie do swojej mamy adaptować się. Jednak zawsze zdawała sobie sprawę i przywiązywała wagę do swojego podwójnego pochodzenia. Być może też decyzja jej mamy sprawiła, że ona sama marzy o wyjeździe, o tym, żeby zobaczyć inne miejsca, kraje, uczyć się innych języków i poznawać ludzi.

Życie codzienne w Macedonii

Bilijna na co dzień pracuje w kasynie. Dlatego cały czas chodzi niewyspana, i z czego sama się śmiała czasem czuje się trochę jak wampir. Kiedy świeci słonce ona śpi, a do życia budzi się po południu lub wieczorem. Pomimo tego, że ma uprawnienia przewodnika wycieczek nie pracuje w tym zawodzie bo zbyt trudno się przebić na rynku. Czasem oprowadza znajomych, rodzinę czy przypadkowych turystów z Polski, którzy zawitali do ich domu. Mama Bilijany, Grażyna wynajmuje pokoje w Ohrydzie. Ich dom także przed długi czas był jednym z centrów skupiających Polaków w Macedonii. Bilijna często pomagała mamie w organizacji spotkań, zazwyczaj przy okazji świąt czy innych ważnych dat. Z tych spotkań a także z kolonii dla dzieci polonijnych wyniosła kilka znajomości i przyjaźni. Co jakiś czas jeździ też do Polski. Jak była młodsza jeździła do Polski na kolonie, teraz odwiedza rodzinę i przyjaciół. Odwiedziny zawsze są okazją na poznanie nowych miejsc. Ulubionym miastem Bilijany jest Gdańsk i tam mogłaby zamieszkać. Lubi też Wałbrzych, gdzie wciąż mieszka część jej rodziny. Choć mówi, że obiektywnie to miasto jest brzydkie to ona je uwielbia. Rodzina, przyjaciele nadają Wałbrzychowi inne znaczenie. Pomimo tych wizyt w Polsce zapomina języka. Na co dzień mało go używa, nie ma okazji. Jednej rzeczy jednak nie potrafi robić po macedońsku. Kiedy usypia synka, śpiewa polskie kołysanki. Jej pasją w ogóle jest muzyka. W szkole średniej uczyła się grać na wiolonczeli. Teraz już nie ma na to czasu ale lubi słuchać dużo, różnorodnej muzyki. Lubi też śpiewać polskie kolędy, w czasie świąt Bożego Narodzenia. Według niej budują klimat świąt. Wtedy są bardziej uroczyste niż w wydaniu prawosławnym. Święta w domu Bilijany są obchodzone dwa razy, według kalendarza katolickiego i prawosławnego. W katolickie święta przygotowują z mamą polskie potrawy, które lubi cała rodzina. Bilijna najbardziej lubi ruskie pierogi, które mogłaby jeść codziennie.

Tożsamość

Trudno określić kim jest. Na co dzień Macedonką. Jako dziecko została ochrzczona w Cerkwi, ale teraz nie przywiązuje wielkiej wagi do religijności. Mówi głownie po macedońsku, choć zdarza się jej mówić po polsku, wtrąca polskie słowa. Żyje w Ochrydzie, w Macedonii, jednak nie traktuje tego jako miejsca na zawsze. Chciałaby gdzieś wyjechać, zobaczyć a przede wszystkim mieć lepszą pracę. Lubi być w Macedonii i to niewątpliwie jest jej dom. Do Polski jednak tęskni, po każdym powrocie z wakacji w Polsce śni o niej i chciałaby się przeprowadzić. Dla Bilijany każde miejsce na świecie jest dobre do życia. „Ważne, żeby to życie dzielić z kimś, kto cie rozumie, kocha, mieć w nim przyjaciół, z którymi można napić się piwa i porozmawiać. Jednak to jest niezależne od miejsca. Najbrzydsze miasto może być najmilszym miejscem do mieszkania, głównie ze względu na ludzi, którzy cię w nim otaczają, na pracę jaką wykonujesz. Człowiek, który jest zamknięty, niechętny innym ludziom nigdzie się nie odnajdzie“. Biljanie trudno jednoznacznie określić kim jest, kim się czuje. Najważniejsza dla niej jest rodzina, przyjaźń, wartościowa praca a tożsamość, na co dzień się o niej nie myśli.

Pomóż rozwijać etnografię w internecie.

WESPRZYJ NAS