Vladimir Djokić (Džaka ) urodził się w 1980 roku w Skopju. Jego matka jest Polką, natomiast ojciec pół-Albańczykiem, pół-Chorwatem. Wychował się w Skopju w dzielnicy Karposz. Już we wczesnej młodości zaczął zajmować się muzyką. Jako dziecko wielokrotnie odwiedzał Polskę – rodzinę ze strony mamy w Brzegu Dolnym i Wrocławiu. W latach 1996–1999 uczył się w szkole średniej o profilu technicznym w Skopju. Po ukończeniu szkoły wyjechał razem z matką do Polski. Przyczyną wyjazdu była panująca wówczas sytuacja w Jugosławii i brak jasnych perspektyw, co do życia w Macedonii oraz sytuacja rodzinna. Bombardowanie Belgradu sprawiło, że również w Macedonii sytuacja polityczna stała się napięta. Po przyjeździe do Polski zamieszkali w Brzegu Dolnym, jednak po miesiącu Džaka wyjechał do Wrocławia, gdzie zaczął pracować jako stolarz w rodzinnym zakładzie swojego wujka. To właśnie w Polsce nauczył się mówić po polsku, ponieważ w domu rodzinnym w Skopju mówiło się po macedońsku. Po roku spędzonym w Polsce Vladimir postanowił wrócić z powrotem do Macedonii, gdzie mieszka do dzisiaj. Po powrocie nagrał z zespołem swoją pierwszą płytę, która odniosła sukces i przyniosła mu dużą popularność.
Ojciec Džaki od 1976 roku pracował w Polsce, w Brzegu Dolnym, gdzie poznał swoją przyszłą żonę. Ślub wzięli w Polsce (oboje są katolikami) i od razu, czyli pod koniec lat siedemdziesiątych, wyjechali na stałe do Macedonii.
„Wtedy Polska była nie za bardzo… do mieszkania, komunizm… A Jugosławia była wtedy, jak Ameryka… I wrócili tu. Ojciec tu miał dobrą pracę, pieniądze, dobre warunki do życia” – opowiada dzisiaj Džaka .
„Mój ojciec jest pół-Albańczykiem, pół-Chorwatem. Urodził się w Skopju, ale jego ojciec, czyli mój dziadek, pochodzi z Tetova, moja babcia mieszkała w Kosowie, a jej rodzina mieszka w Chorwacji. Mojej mamy mama, czyli moja babcia z polskiej strony, mieszkała kiedyś na Kresach, gdzieś na Ukrainie, tak, że mam korzenie aż tam… (śmiech). Żadnej macedońskiej krwi nie mam” – wyznaje Vladimir –
„Praktycznie w każdym państwie bałkańskim mam ciotkę albo wujka, jakąś dalszą rodzinę. W Prisztinie, Belgradzie, Zagrzebiu, Lublanie, no i oczywiście w Polsce, we Wrocławiu…” – dodaje.
Rodzice Vladimira opuścili Polskę pod koniec lat siedemdziesiątych z powodu panujących wówczas realiów politycznych. Na miejsce swojego życia wybrali Macedonię. Sytuacja w Jugosławii była wtedy znacznie lepsza. Obydwoje pracowali, mieli perspektywy. Taka sytuacja trwała około dwudziestu lat.
Jednak w 1999 roku z powodu nalotów bombowych NATO na Serbię oraz towarzyszących temu zmian nastrojów politycznych w Macedonii, Vladimir z matką zdecydowali się opuścić Macedonię i wyjechać do Polski:
„Postanowiliśmy pojechać z powrotem do Polski. Pomyślałem sobie – zobaczymy, jak tam będzie. Chodziło o życie, bo tu wszystko «wyszło w powietrze». W zasadzie nie miałem nic do stracenia, «nothing to loose», wiesz, wszystko albo nic. No to jedziemy – pomyślałem. Nie miałem żadnych konkretnych planów, co tam będę robił, ale też wyboru nie miałem żadnego. Decyzja o wyjeździe do Polski była więc oczywista.”
Po roku spędzonym we Wrocławiu wrócił jednak do Macedonii. Podjęcie takiej decyzji wiązało się z wykonywaną przez niego profesją, będącą jednocześnie największą pasją – nagrywaniem muzyki hip-hopowej.
•
W czasie pobytu Džaki w Polsce, czyli w latach 1999–2000, rozwijała się hip-hopowa scena muzyczna. Dzisiaj opowiada, że wzorował się na takich zespołach, jak: Warszafski Deszcz, 3H, Wzgórze Ya-Pa 3. W Macedonii hip-hopowa scena muzyczna w tym czasie praktycznie nie istniała. Postanowił wówczas, że to właśnie w Macedonii spróbuje stworzyć coś nowego, z przyjaciółmi, z którymi próbował swoich sił w muzyce już w latach szkolnych. To zadecydowało o jego powrocie do Skopja.
Chęć wykorzystania wiedzy zdobytej w Polsce i wniosków z obserwacji polskiej sceny muzycznej, skłaniała Džakę do powrotu do swoich przyjaciół, do Skopja, aby właśnie tam wspólnie z nimi zrealizować swój od dawna już planowany projekt muzyczny. Po powrocie Džaka z grupą przyjaciół zaczął przygotowywać się do nagrania pierwszej płyty. Początki były trudne, jednak udało się, odnieśli sukces i zajmują się tym do teraz.
„Muzyka jest w centrum naszego życia. Mnie zawsze do tego ciągnęło. Żebyśmy nie ćpali i nie robili kłopotów, nagrywaliśmy płyty.” – opowiada dzisiaj. –
„Pierwsza płyta opowiadała właśnie o tym, jak wszystko w Jugosławii «wyleciało w powietrze», kiedy ludzie zaczynali się mordować, nastąpił wielki kryzys, to był duży stres nawet dla dzieci, które miały wtedy 10 lat” – zauważa dzisiaj.
Džaka urodził się w Skopju. Jego rodzice od początku mówili po macedońsku, chodził do macedońskiej szkoły, dlatego nigdy nie miał problemów z przystosowaniem się do otoczenia. Jego pochodzenie nigdy nie stanowiło żadnego problemu:
„Chodziłem tu do normalnej szkoły, uczyłem się macedońskiego od samego początku. Polskiego w ogóle się nie uczyłem, kilka słów tylko znałem. (…)
• Uczyli się ze mną Macedończycy, Albańczycy, Cyganie, pochodzili z różnych miejsc, mieszanka taka… Nigdy nie miałem problemów w szkole (…)
A mój związek po stronie albańskiej jest tylko taki, że mój dziadek miał takie korzenie” – przyznaje. „Przykro mi, ale wiesz… ojciec od samego razu zrobił, że dał mi na imię Vladimir, a Vladimir to nie jest albańskie imię. Mój dziadek z Polski miał na imię Władysław. Ale ponieważ mieszkaliśmy w Macedonii, dali mi na imię Vladimir, po moim dziadku i z szacunku dla niego” – opowiada. Mimo że dziadek był Albańczykiem, ta kultura ani język nie miały wpływu na ukształtowanie się jego tożsamości.
Džaka na nazwisko ma Djokić, ale to jest nazwisko jego babci pochodzenia chorwackiego. Przedtem nazywał się Xhaferi (Džaferi), ale to nazwisko jest albańskie, więc Vladimir Xhaferi brzmiało według niego trochę nienaturalnie. Kiedy w 2001 roku w Macedonii doszło do wybuchu albańsko-macedońskiego konfliktu zbrojnego, czuł się tak, jakby kazano mu się opowiedzieć po jednej ze stron, czego robić nie chciał: „Zdecyduj się, opowiedz się… Ja powiedziałem wtedy, ja chcę wziąć chorwackie nazwisko. I jeśli Macedończycy z Albańczykami chcą się pozabijać, to proszę bardzo, ja chcę być poza tym, nie chcę brać w tym udziału.” – wyznaje.
Po przyjeździe do Polski w 1999 roku mieszkali z kolei u rodziny matki, to właśnie tam z pomocą najbliższych nauczył się mówić po polsku. Następnie podjął pracę w zakładzie swojego wujka we Wrocławiu. Do tej pory jego kontakt z Polską jest bardzo bliski, utrzymuje relacje z rodziną i przyjaciółmi.
Džaka jest raperem, tworzy muzykę hip-hopową. Należy do popularnego zespołu hip-hopowego Legija. Od jakiegoś czasu nagrywa również sam pod pseudonimem Džaka Nakot.
Do 1999 roku jeździli z rodziną dosyć często do Polski, zwłaszcza na wakacje, które spędzali u rodziny matki w Brzegu Dolnym. Przyjeżdżali przede wszystkim na wakacje, święta w większości spędzali w Macedonii. Ojciec Džaki i jego rodzina byli katolikami, więc nie było dostrzegalnych różnic w sposobie obchodzenia świąt.
W swoich wypowiedziach Džaka zawsze podkreśla, że bardzo lubi Polaków i Polskę. Utrzymuje kontakt z rodziną we Wrocławiu i w Brzegu Dolnym. Ze względu na to, że w swoim życiu zajmuje się głównie muzyką, śledzi zmiany i pojawiające się nowości na polskiej scenie muzycznej, zwłaszcza hip-hopowej. Jest to jego zawód, ale przede wszystkim ogromna pasja.
Jako dziecko wielokrotnie odwiedzał Polskę, a w późniejszym wieku przez rok mieszkał we Wrocławiu, co umocniło jego związki z Polską. To właśnie w tym czasie nauczył się mówić po polsku, ponieważ w domu rodzinnym w Skopju mówiło się głównie po macedońsku.
„Związek z Polską jest dla mnie przede wszystkim smakowy, bo zawsze kiedy myślę o Polsce, no to jest chleb polski, grzyby… Chleb, grzyby i te owoce, takie bardzo małe, czerwone… na działkach są. Porzeczki. To jest moja asocjacja z Polską. I Miś Uszatek.” – opowiada dzisiaj.
Wspomnienia z dzieciństwa zaowocowały także nagraniem utworu „Mečeto Uško”.
Kontakt z Polakami i językiem polskim dzisiaj to przede wszystkim kontakt utrzymywany z rodziną w Polsce. Większość rówieśników polskiego pochodzenia wyjechała z Macedonii do Polski lub do innych krajów Unii.
W codziennych sytuacjach językiem polskim posługuje się obecnie rzadko
. „Jest tak, że w moim zespole jest nas dwóch Polaków i zespół ma nazwę Legija, jak Legia Warszawa (śmiech) i od czasu do czasu pogadamy sobie troszeczkę po polsku. Mama mojego kumpla też jest Polką” – opowiada.
Chętnie bierze także udział w życiu Polonii, w spotkaniach organizowanych przez stowarzyszenia polonijne, na bieżąco śledzi występy polskich artystów w Macedonii.
„Mój ojciec jest pół-Albańczykiem, pół-Chorwatem Urodził się w Skopju, a jego ojciec, czyli mój dziadek, pochodzi z Tetova, moja babcia mieszkała w Kosowie, a jej rodzina mieszka w Chorwacji, mojej mamy mama, czyli moja babcia z polskiej strony, mieszkała na Kresach kiedyś, gdzieś na Ukrainie, także mam korzenie aż tam… (śmiech). Żadnej macedońskiej krwi nie mam” – wyznaje Vladimir.
Jak sam o sobie mówi, jego tożsamość jest europejska – „European”.
„Mam korzenie wszędzie, bo Macedończykiem nie mogę powiedzieć, że jestem, ale wszystko, co zrobiłem w życiu, moja muzyka jest po macedońsku.”